Pędzelki w ruch:))
Mróź szaleje...dziś rano zaczęły mi zamarzać w organizmie wszystkie płyny ustrojowe...kto może niech siedzi w domu:) Tak więc pierwsza kawa w pracy dziś przeciągnęła się do dwóch, dzięki czemu moje stopy i dłonie miały czas na odzyskanie czucia i sprawności:P...Ale i tak wolę taki mróź niż tropikalne klimaty...tak więc czekam aż mój aparat wróci do stanu używalności - moi dzielni mężczyźni doprowadzili go do stanu śmierci klinicznej:/ - i ruszam pstrykać dzieła naszych arktycznych chłodów:)) Swoją drogą muszę aparat zabrać do pracy, bo dwa dni temu wypatrzyłam na moim pustkowiu liska...rudy podobno ma rodzinkę, przynajmniej takie wieści mam od moich podopiecznych:))
Tymczasem bierzcie pędzelki i "ubierajcie" drewniane Krakowskie baby...dzieło Nobo:)
Zakochałam się w lalach:D
OdpowiedzUsuńKurcze swietne. Ja od dawna chce w drewnie malowac, a dokladniej twarze i stwory dziwne na kwadradowych klockach. Dobrze, ze mi o tym przypomnialas... ide szukac drewna!
OdpowiedzUsuńKurczę ... coś pięknego! Chyba podkradniemy któregoś dnia dziadkowi klocek drewna i zaszalejemy :D
OdpowiedzUsuńJa też marzę, żeby pomalować na drewnie!! Póki co grzecznie czekam aż mój krasnal dorośnie na tyle, żeby drewna nie ssać tylko upiększać je pędzelkiem:P
OdpowiedzUsuń